Pyszny i zdrowy pasztet cukinowy!

Ten prosty pasztet z cukinii przyczynił się do rewolucji w moim domu, musiałam piec go dwa razy pod rząd!

Nigdy nie czułam się kucharką i nie miałam w zamiarze tworzenia bloga kulinarnego.
Jednak i mi zdarza się czasem podłapać jakiś przepis i upichcić coś smacznego.
Pomysł wyszedł stąd, że moja mama zaparcie hoduje cukinie na wsi i ostatnio wcisnęła mi kilka.
Szkoda było nie skorzystać więc zaczęłam rozglądać się za przepisami i z kilku różnych, doszłam do mojej własnej pokombinowanej wersji.

Mam nadzieję, że i Wam posmakuje, enjoy!

Składniki:

  • 3 średnie cukinie
  • 2 cebule
  • 1 marchewka
  • 3 średnie jajka
  • 4,5 łyżki oliwy
  • szklanka bułki tartej (najlepiej startej z wysuszonych kajzerek)
  • 5 łyżek kaszy manny
  • 4 -5 łyżeczek posiekanej natki pietruszki
  • po 1 łyżeczce: kurkuma, oregano, bazylia, zioła prowansalskie, lubczyk
  • pół łyżeczki ostrej papryki
  • sól, pieprz

Cukinię umyłam i przycięłam końce. Starłam na tarce o dużych oczkach razem ze skórą i pestkami.
Cebule i marchewkę również starłam na dużych oczkach (niesamowicie płacząc przy epizodzie z cebulą).

Starte cebulę i cukinię przełożyłam do miski i obsypałam 2 łyżeczkami soli. Zostawiłam na 20 minut żeby puściły soki. Potem odcisnęłam porządnie pozbywając się jak największej ilości soku. Najlepiej przeciskać przez sito (mocno dociskając), ale podobno fajną opcją jest przeciśnięcie np. przez gazę.

Do odciśniętej cebuli dodałam startą marchew, kaszę manną, jajka, oliwę, bułkę tartą, natkę pietruszki. Całość doprawiłam pieprzem, ostrą papryką, oregano, bazylią, ziołami prowansalskimi, lubczykiem i kurkumą.
Masę wyrabiałam dłońmi, mieszając dokładnie (jak kotlety mielone :-)

Następnie przełożyłam do żaroodpornej keksówki (opcja zastępcza: metalowa keksówka wyłożona papierem do pieczenia).
Dokładnie rozprowadziłam i uklepałam



Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (góra dół - mam gazowy piekarnik).
Pasztet piekł się godzinę i 20 minut.

Po wyjęciu z piekarnika pasztet ostudziłam i wrzuciłam do lodówki.


Efekt: Pycha!

Potem tylko wsuwać na ciepło i na zimno. Ja preferuję opcję na zimno, mój W. na ciepło ;)




Komentarze